www.merlinrpg.fora.pl

Ginewra

- Gościnność to jedna z cech naszego dworu - uśmiechnęła się. - Król z pewnością nie będzie miał nic przeciwko - posłała wesołe spojrzenie Morganie. Potem przeniosła wzrok na Artura, który kipiał ze złości.
- Mogę nawet sama przygotować panu komnatę, Sir - dygnęła przed Lordem.

Lord Briscoe

- Będzie to dla mnie zaszczyt My Lady - posłał jeden ze swych czarujących uśmiechów w jej stronę - Gwen to zapewne zdrobnienie ... ? Pragnąłbym poznać imię mojej dobrodziejki - kontynuował celowo unikając wzroku Artura - słyszałem coś o wieczerzy, mam nadzieję, że dane mi będzie spotkać tam dziś wszystkie piękne Panie powtórnie.

Ginewra

- Ja z pewnością będę zajęta pracą - odpowiedziała Gwen. - Nie jestem zazwyczaj obecna u boku mojej pani, podczas wieczerzy. To zależy od okazji - dodała, patrząc na Lorda Briscoe. - I owszem, Gwen to skrót od Ginewry - wyjaśniła.

Lord Briscoe

- Lady Guinevre - powiedział naśladując francuski akcent i skłonił się nisko - czy zechciałaby Pani zaprowadzić mnie do mojej komnaty ? Pani spojrzenie będzie mym światłem w labiryntach tego zamku.

Lady Morgana

- Gwen, zaprowadź Lorda Briscoe do komnaty gościnnej w północnym skrzydle - uśmiechnęłam się - a potem przygotuj się do wieczerzy, będziesz mi dziś towarzyszyć - mrugnęłam do niej porozumiewawczo kompletnie ignorując aroganckie szepty Artura

Ginewra

- Dobrze - powiedziała lekko zakłopotana. - Pozwoli pan ze mną, Lordzie - ruszyła w stronę zamku, nadal trzymając róże od szlachcica.

/Komnata Lorda Briscoe

Lord Briscoe

- Dziękuję Sir za gościnę - dopiero teraz odwrócił się w stronę Artura - do zobaczenia za kilka godzin. Moje Panie - skłonił się damom na pożegnanie i udał się wraz z swym sługą śladem Ginewry

/Komnata Lorda Briscoe/

Merlin

Merlin wbiegł na dziedziniec zdając sobie sprawę jak ogromnie jest już spóźniony. Ale czemu on jest winny, że Gajusz kazał mu wszystkie zioła sklasyfikować i odpowiednio posegregować akurat teraz ?
- Idealny moment sobie wybrał na egzamin - prychnął
Zdyszany dobiegł do Artura i kątem oka dojrzał oddalającego się szlachcica.
- A ten to kto ?

Artur Pendragon

- Gdzieś ty był? - powitał Merlina Artur.
- A ten, to Lord Briscoe, bajerant i uwodziciel. patrz ja za nim patrzą? - wskazał na wszystkie kobiety w pobliżu, łacznie z Lady Morganą.
- Jakby był młody i przystojny. Patrz: ma za dużą głowę i chodzi jak kaczka!

Lady Morgana

- Uderz w stół a nożyce się odezwą - popatrzyłam na Artura lekceważąco - jesteś po prostu zazdrosny. Lord Briscoe ma klasę, styl, jest oczytany i inteligentny. Jednym słowem ma wszystko czego Tobie brakuję Razz

Merlin

- Gajusz mnie zatrzymał - powiedział przepraszającym tonem - Lord Briscoe ? Nigdy o nim nie słyszałem. Czego szuka w Camelocie ?

Artur Pendragon

- Klasę? Styl? - popatrzyła na nią, jak na wariatkę. - Ty chyba jesteś ślepa Morgano! Poza tym, to zwykły kobieciarz, który szuka przygód. Oczytany? Wymyśla wszystko na poczekaniu, a udaje mądralę.

Lady Morgana

- Wiesz mi, że z moim wzrokiem jest wszystko w porządku - rzuciłam przelotne spojrzenie w kierunku drzwi za którymi zniknął Lord Briscoe - co jest złego w obsypywaniu pięknych kobiet komplementami ? - uniosłam lekko brew - mógłbyś się od niego uczyć. Chciałabym zobaczyć kiedyś jak Ty recytujesz poezję z pamięci - splotłam ręce na piersi patrząc na niego wyczekująco

Artur Pendragon

- Wiesz co Morgano - zwrócił siędo dziewczyny. - Ode mnie oczekuje sięczegoś innego, niż paplanie o pięknie, miłości i takic htam. Mam odpowiedzialniejsze zadania na głowie, takie, które jednak są ważniejsze od poezji i uganianiem sięza kobietami - poiwiedział powazniej, zaciskajac dłoń na rękojeści miecza.

Lady Morgana

- Strzeżcie się ludzie Camelotu, nadciąga wasz Pan i władca ! - rzuciłam sarkastycznie - musisz nauczyć się, że prawdziwy władca to coś więcej niż tylko wymachiwanie mieczem i pojedynki. Czasami poddani chcą też zobaczyć człowieka.