www.merlinrpg.fora.pl

Haley

*****

Haley

Przyjazd z dalekiego domu nie zawsze bywa przyjemny, co zrobić gdy 18 letnią dziewczyne wysyła sie w tak daleką podróż. Powóz zajechał na dziedziniec

Uther Pendragon

/Sala narad

Uther wyszedł z zamku, w towarzystwie kilku możnych i rycerzy. Jego surowa mina ukazywała dystans do gości, jednak nie zamierzał być niegrzeczny, wręcz przeciwnie.
- Witam w Camelot - odezwał się w końcu, zatrzymując przed powozem.

Haley

Wysiadła z powozu ubrana w piękną suknie. Obok niej kroczył jeden z dworzaniów
- Lady Halley Gellarst córka księcia Battrionu - powiedział gdy wysiadła. Jej kruczoczarne włosy rozpuszczone były po plecach

Uther Pendragon

- Witaj Lady Gellarst - ukłonił się grzecznie, po czym ucałował jej dłoń.
- Rozumiem, że to pani została wysłana w poselstwie - kącik jego ust nagle zadrgał. - Cóż, zapraszam do zamku - jego świta rozstąpiła się, by zrobić im miejsce.
- Woli pani najpierw zająć się sprawami polityki, czy też odpocząć? - zapytał uprzejmie.

Haley

- Wole zając sie sprawami polityki. Zostałam wysłana tutaj do Camelotu jako gwarancja pokoju ze strony mojego księstwa którego kiedyś zostane władczynią - powiedziała do niego

Uther Pendragon

- Dobrze wiec, słudzy pokażą, gdzie przenieść twoje rzeczy, pani - odezwał się, ze wzrokiem utkwionym gdzieś przed sobą.
- Zapraszam więc do sali narad. Jeśli sobie czegoś życzysz pani, powiedz. Goście przychodzący w pokoju są traktowani z szacunkiem i honorami.

Haley

- Wystarczy mi zwykła komnata nic więcej . Prosze jedynie o strawe dla mojego dworu. Dobry władca dba o siebie jak i również o swoich poddanych

Uther Pendragon

- Święta prawda - pokiwał głową. - Oczywiście dostaną wszystko. Ulokujemy ich takze gdzieś blisko ciebie, pani - zapewnił ja.
- A teraz przejdźmy do sali narad - dodał, po czym weszli do środka.

/Sala Narad (Ty zaczynasz)

Letard

// Lasy

Letard rozejrzał się po dziedzińcu, nie przypuszczał, że faktycznie wszystko pójdzie tak łatwo. Strażnicy nie stawiali najmniejszego oporu i jedynie usuwali się na widok rycerza na koniu. Upewnił się, czy ma przy sobie list; spoczywał bezpiecznie na jego piersi. Odchrząknął nerwowo; miał nadzieję, że Lady Morgana wkrótce się pojawi. Rozglądnął się jeszcze raz dookoła siebie, by upewnić się, że nikt podejrzany go nie obserwuje.

Ginewra

/Komnata Morgany

Ginewra wyszła z zamku na powietrze. Dzień był całkiem przyjemny. Powiewał lekki wiaterek. Mimowolnie uśmiechnęła się. Nagle jednak zauważyła nieznanego rycerza. Patrzył w stronę wejścia, jednak nie wchodził.
Gwen przyglądała mu się ciekawie.

Letard

Mężczyzna nadal bacznie przyglądał się swemu otoczeniu, w końcu natrafił wzrokiem na postać dziewczyny. Zmarszczył brwi; przyglądając się jej. Nie, z całą pewnością nie była to Lady Morgana, mimo wszystko podszedł bliżej. Nie chciał stwarzać wrażenia, że czuje się tutaj niepewnie; wyprostował się i doszedł do nieznajomej. Skłonił się lekko tak, jak nakazywały mu zasady obchodzenia się z kobietami. Teraz widział wyraźnie, że była to jedna z dworek.
-Witam. Jestem posłańcem, który niesie bardzo ważną wiadomość dla Lady Morgany.

Ginewra

Ginewra dygnęła lekko, w odpowiedzi.
- Lady Morgana? - zdziwiła się bardzo, słysząc jego słowa. - Jest obecnie u króla, jednak jeśli to ważne, mogą ją panie zawiadomić o twoim przybyciu.

Letard

-Tak, to sprawa niecierpiąca zwłoki- rzucił.- Jestem zobowiązany jak najszybciej przekazać wiadomość w ręce Lady Morgany.

Ginewra

- Dobrze więc - powiedziała, kiwając głowa. - Za chwilę ją wywołam z sali i powiem, że pan przybył, panie? - zrobiła zakłopotaną minę. Nie wiedziała kogo ma zapowiedzieć.