www.merlinrpg.fora.pl

Ginewra

/Dziedziniec

Gwen szła w kierunku sali narad niepewnym krokiem. Nie lubiła przeszkadzać innym, jednak nieznajomy wydawał się naprawdę kimś ważnym, a jego sprawa nie cierpieć zwłoki. Poprosiła strażników, by pozwolili jej wejśc do sali.
Staneła przed wejściem, po czym skłoniła się dwornie.
- Przepraszam, ze przerywam wam, panie - spojrzała na Uthera. - Jednak nie przychodzę bez powodu - wyjaśniła. - Przyszłam do Lady Morgany. Ktoś chce sięz nią rozmówić, czeka na dziedzińcu zamkowym. Ponoć to bardzo ważne - starała sie jak najlepiej wszystko wytłumaczyc.

Haley

Spojrzała na dziewczyne która weszła do środka, mimowolnie sie do niej uśmiechnęła. Diadem ciążył jej juz na głowie

Lady Morgana

- Posłaniec ? - zdziwiłam się - wiesz może kto to ?

Ginewra

Ukłoniła się, widząc księżniczkę sąsiedniego królestwa.
- Nie znam go, chyba nie jest stąd, ale się przedstawił jako sir Letard, pani - odpowiedziała przyjaciółce. - Mówił, że to ważne, ale nie wiem o co chodzi i kto go przysłał.

Haley

Spoglądała na obydwie damy. Nie mogła okazac zmęczenia. Szaty jej ciążyły a diadem prawie zadrasnał czoło

Lady Morgana

- Sir Lestad ? Więc jest rycerzem ? - zdziwiłam się - W takim razie sprawa musi być pilna. Wybaczcie mi na chwilę - zwróciłam się do Uthera i Lady Haley. Skłoniłam się lekko i podeszłam do Gwen - chodźmy

/dziedziniec/

Uther Pendragon

- Proponuję odłożyć tęrozmowę na później. Odpocznij pani, a ja wysłucham kolejnych raportów - powiedział, kierujac się w stronę wyjścia.

Haley

- Dobrze Utherze odpoczne w swojej komnacie. - powiedziala wychodząc przed siebie